Józef Piłsudski. • Naród wspaniały, tylko ludzie kurwy. • Czyż to trzeba być dyktatorem? Jestem człowiekiem silnym, lubię decydować sam. Ale gdy patrzę na historię mojej ojczyzny, nie wierzę – naprawdę – aby można było rządzić w niej batem. Nie lubię bata. • Religia jest dla ludzi bez rozumu.
Ziemia polska mi dała, mamy piękny kraj. Tylko ludzie, którzy w nim żyją. Jak to jest, takie coś było. To jest brzydkie, ale to jest to, a prowadzący podcast dodał Naród wspaniały, tylko ludzie ku*wy. To jest to! - podsumowała Ofelia Iga Krefft.
Wulgaryzmy w polskiej polityce to kawał historii. Sam Piłsudski powiedział: "Naród wspaniały, tylko ludzie kuy". Politycy niejednokrotnie nie przebierają w słowach. Skandale związane z wulgaryzmami padającymi z ust rządzących wracają jak bumerang.
Trudno nie zgodzić się ze słowami Piłsudskiego:"Naród wspaniały, tylko ludzie q""Wam kury szczać prowadzić, a nie politykę robić.""Program najprostszy z m
Polubienia: 776,Komentarze: 153.Film użytkownika 🇵🇱SYLWEK🇵🇱 (@66..sylwek..66) na TikToku: „Józef Piłsudski Naród wspaniały, tylko ludzie k 👿 y”.Premier Donald Tusk Platforma Obywatelska, Polskie Stronnictwo Ludowe od 18 listopada 2011 do 22 września 2014dźwięk oryginalny - 🇵🇱SYLWEK🇵🇱.
Vay Tiền Trả Góp Theo Tháng Chỉ Cần Cmnd Hỗ Trợ Nợ Xấu. @Baron_Al_von_PuciPusia: Wiesz jak to jest? Gdy w mediach królowała "afera Rywina", ludziom się wydawało, że to najwyższy możliwy przykład skurwienia państwa. Następne lata z kolejnymi przykładami wywlekanych nie wiadomo po co afer tylko rozmyły świadomość zwykłego człowieka, który bardzo szybko znudził się tego typu newsami w wiadomościach wieczornych. Dziś połowa społeczeństwa (daj Panie Boże żeby tylko) ni wuja nie zrozumie o co chodzi z przejęciem wymiaru sądownictwa, a tym bardziej obce jest dla nich sformułowanie "trójpodział władzy". Zwyczajnie ich to nie interesuje, bo lepiej jest zająć się własnym życiem. Jeśli postawić tezę, że ludzie dają się jebać przez własne państwo, to jest ona prawdziwa od momentu powstania państwa jako takiego. Możemy się teraz przebijać, kiedy było gorzej, a kiedy lepiej. Niewątpliwie na ten przykład gorzej nie było, gdy pozwolono Polskę rozkraść trzem sąsiadom ;) Od 70 lat, czyli de facto od dwóch pokoleń Polska żyje bez wojen i funkcjonuje jako odrębne państwo. Od niecałych 30 lat funkcjonuje samodzielnie, choć teraz uzależniona jest od szeregu zobowiązań unijnych i innych instytucji światowych. Od 20 lat obserwujemy kolejne złodziejskie i niszczące działania osób sprawujących władzę, od 10 działania wręcz jawne. Wypada poczytać, w jai sposób radzono sobie z takim postępowaniem w innych państwach, najlepiej z tymi zachodnimi. Każde wiąże się z takimi samymi problemami, w każdym motyw ewentualnej rewolucji przerastał pojmowanie społeczeństwa. Do tego w każdym powstają nowe instytucje typu KOD, których jedynym celem jest przejęcie władzy pod pretekstem bycia tłamszonym przez że niby totalitarne państwo. A przecież tak jest wszędzie, gdzie panuje demokracja. Pierwszy lepszy bezmózg odpowie, że nic lepszego nie wymyślono i tak ma być, zatem niech będzie. I nie ma się co czepiać ludzi jako całości.
Kategorie: Kultura | Autor: | Data: 12 listopada 2012, 20:55 | 2 komentarze Nastała nowa, świecka tradycja. Banda idiotów co roku powoduje, że sformułowania takie jak patriotyzm, marsz, czy duma narodowa kojarzą się z zamieszkami, chuligaństwem, mordobiciem oraz uzurpowaniem sobie prawa do bycia „prawdziwym Polakiem”. Nie mam nic przeciwko przeróżnym marszom z okazji rocznicy odzyskania niepodległości. Jeśli ktoś chce pokazać że jest dumny z bycia Polakiem, to uważam marsz za bardzo dobry na to sposób. Sam też wziąłbym w nim udział, gdybym miał pewność, że nie dostanę w ryj z płyty chodnikowej albo policyjnej pałki. Prawda jest taka, że idioci są zarówno wśród tych którzy maszerują, jak i tych, którzy mają pilnować bezpieczeństwa podczas owego pochodu. Dlaczego więc obie strony nie zrobią porządku w swoich szeregach? Z powodu pobłażliwości dla degeneratów wśród swoich i pogardy dla „przeciwników”. I jedni i drudzy myśląc o 11 listopada, szykują się nie na przemarsz ulicami, ale na napierdalanie każdego kto się nawinie. W ten sposób policjant-kretyn sprawia, że uczestnicy marszu nie szanują całej Policji, zaś pierwotniak który wyciera sobie tępą mordę biało-czerwoną flagą powoduje, że ludzie tak a nie inaczej widzą marsz. „Pamiętaj, że wartość ma nie to, co ty mówisz, ale to jak się to odbija w mózgu słuchającego” Oczywiście media wcale nie są bez winy. Po poniekąd niespodziewanym widowisku, które nam zaserwowano w zeszłym roku, podczas tegorocznych obchodów niejeden widz zaopatrzył się dzień wcześniej w popcorn (wiadomo, w święto sklepy zamknięte) i z wypiekami na twarzy oczekiwał rozpoczęcia marszu. Kto dramatyczniej przedstawi sytuację, która stacja będzie miała więcej pobitych reporterów, wreszcie czy większy udział w rynku będzie miał ten, komu spalą wóz transmisyjny, czy ten kto powie, że „na marszu faszyści biją lewicowych demonstrantów”. Właśnie, idea organizowania kontrmanifestacji dla LEGALNEGO marszu jest po prostu podważaniem legalności decyzji władz. Jeśli środowiska lewicowe chcą mieć własny marsz, to jak najbardziej mają do niego prawo, ale niech nie wpierdalają się między uczestników Marszu Niepodległości. Chociaż wiem, że na pokojowe współistnienie obu manifestacji nie ma szans. Każda ze stron naprawdę wierzy, że walczy z „siłami chcącymi zniszczyć Polskę”. „Wam kury szczać prowadzić, a nie politykę robić” Swój udział mają w tym też politycy. To oni dokonują kolejnego rozbioru Polski, jednak o wiele groźniejszego, bo zawłaszczają nie terytorium a obywateli. Były premier pitoli coś o „autentycznych patriotach” (nowomowa jak sprzed lat), a obecny najważniejsze państwowe święto spędza za granicą. O płotkach nie wspomnę, bo oni od lat przyczepiają się do któregoś z przemarszów. Rzecz jasna tylko po to, żeby poprawić swoje własne notowania. A debile (nie mówię o wszystkich, tak po lewej, jak i po prawej stronie maszerują też inteligentni ludzie) chłoną gówno z ich ust. Cóż, miliardy much nie mogą się mylić. Jedynie Prezydent postanowił zrobić coś w duchu „święta wszystkich Polaków” i zebrał na swoim marszu ludzi reprezentujących różne środowiska. Co prawda sukcesu wielkiego nie było, bo wszyscy brandzlują się nad zamieszkami, ale zobaczymy w przyszłym roku. Niepokoić może jednak mnogość marszów – w tym roku w stolicy było ich 12. Podejrzewam, że z każdym kolejnym Świętem ta liczba będzie wzrastać. Jeśli kiedyś każda opcja pomaszeruje w swoją stronę, to z niepodległości nie będzie się komu cieszyć. Tytuł oraz śródtytuły są oczywiście cytatami z Marszałka Józefa Piłsudskiego.
Tytułowy cytat zaczerpnąłem ze zbioru myśli samego Naczelnika. Przyszedł mi on do głowy – chyba wiem nawet dlaczego – gdy wyszedłem z samochodu rozprostować nogi i po raz pierwszy zobaczyłem rysę biegnącą w poprzek całej maski, praktycznie od reflektora do reflektora. Zdając sobie sprawę z własnej bezsilności, aby dać upust złym emocjom, które się we mnie w związku z tą sprawą przez chwilę kłębiły, postanowiłem wystosować list do człowieka (?), który to zrobił. Zdaję sobie sprawę, że poniższa „twórczość” jest dość ostra i dlatego osoby wrażliwe oraz dzieci i młodzież poniżej lat 16 proszone są o zakończenie lektury właśnie tutaj. A oto list: Drogi tajemniczy nieznajomy, Nawet nie wiesz jak zdziwiła mnie pamiątka, którą mi ostatnio zostawiłeś. Sprawia mi trochę problemów zwracanie się do Ciebie – nie wiem kim jesteś, ile masz lat, czym się zajmujesz… Oczywiście mogę coś sobie wyobrazić i takowe wyobrażenia posiadam, ale to nie to samo co wiedzieć do kogo się pisze. Pozwól zatem, że odświeżę Ci pamięć. Otóż w ubiegłym tygodniu zostawiłeś na masce mojego samochodu rysę ciągnącą się od reflektora do reflektora. Gdy zobaczyłem Twoje dzieło, to było bardzo dziwne – nawet się nie zdenerwowałem. Rysa, choć długa, nie jest bardzo głęboka, najwidoczniej śpieszyłeś się lub byłeś zbyt zdenerwowany, żeby zrobić ją porządniej. Jestem przekonany, że gdybyś tylko miał czas i ochotę mógłbyś wręcz zdewastować mój samochód i jesteś w tym na pewno świetny. Co prawda brak Ci odwagi na to, by ten samochód okraść bądź ukraść, więc z racji tchórzostwa mogłeś tylko go zarysować – i to w nocy. Nie czynię z tego jednak żadnego zarzutu – nie każdy ma lub musi mieć jaja, więc niby dlaczego Ty miałbyś je mieć? Jednak do rzeczy – wracam do swoich odczuć. Więc nie zdenerwowałem się bardzo. Mimo tego, że o samochód bardzo dbam, to zdaję sobie sprawę z istnienia takich istot jak Ty i wiem, że ryzyko takich zdarzeń istnieje. Jednak ja sobie poradzę. Wezmę pędzelek, troszkę farby, która została mi z ostatniej naprawy lakierniczej i zamaluję rysę. Samochodu sprzedawać nie zamierzam, więc nic na tym nie stracę. Wręcz przeciwnie. Nie wiem czy słyszałeś, ale w czasach Dzikiego Zachodu kowboje robili na kolbach swoich karabinów nacięcia symbolizujące zabitego Indianina. W dzisiejszych czasach oczywiście nikt tak nie robi, ale lubię sobie wyobrażać samochód jako właśnie taki karabin, a każdą rysę zrobioną przez istotę podobną do Ciebie, jako właśnie takie nacięcie symbolizujące jeszcze jedną straconą duszę. To ostatnie zdanie z pewnością Cię zadziwiło. Jak to – „duszę” – spytasz. Tak. Tak właśnie o tym myślę. Patrząc na tę rysę nie myślę, że będzie mnie ona kosztować pół godziny pracy, tylko o Tobie. Dlatego właśnie piszę te słowa. Myślę o Tobie jako o straconej dla społeczeństwa jednostce, która prędzej czy później strasznie zapłaci za swoje postępowanie. Mógłbym powiedzieć dużo bardziej konkretnie, gdybym Cię znał – tak jak napisałem na początku tego listu. Ale nieważne, czy jesteś młodocianym wandalem, który nie chce wracać do domu, bo boi się swojego patolskiego ojca, czy też może jesteś takim właśnie ojcem, którego dzieci się boją, żona zdradza, praca wykańcza i nie daje żadnej radości a w dodatku przynosi dochody plasujące Cię na pograniczu ubóstwa i śmierci głodowej, czy może byłeś w tamtym momencie wesołym balangowiczem, wracającym po udanej imprezie do mieszkania, które wynajmujesz z kolegami bądź samotnie i tak kończysz kolejny bezużyteczny dzień swojego życia, w którym nie zrobiłeś nic pożytecznego i tak naprawdę gdyby go nie było, nic by się nie stało, a Twoje życie składa się wyłącznie z takich dni i nawet nie wiesz co umyka Ci przez palce, bo Twój umysł jest już tak przeżarty tym wszystkim, że nie wydostaniesz się z tej mentalnej pułapki. Nieważne powtarzam – bo wszystkie te opcje są tak naprawdę takie same. Równie dobrze możesz, jeżeli nie znajdujesz nic pasującego do siebie, wstawić tutaj Twoją sytuację – jestem przekonany że nie odbiega od wymienionych powyżej. Dlaczego tak sądzę? Bo jestem osobą bardzo empatyczną i potrafię się wczuć w beznadzieję położenia osoby, która rysuje ludziom lakier na samochodach. Niemożliwe, byś miał szczęśliwe życie robiąc takie rzeczy i dlatego szkoda mi Ciebie. Szkoda, bo przyszłość nie rysuje się bardziej kolorowo. Nie muszę się nawet długo zastanawiać, jaka to przyszłość. Widziałem kilkoro ludzi, którzy skończyli raczej słabo i prawdopodobnie i Ty dążysz do takiego końca. Nie ważne, czy odniesiesz sukces dożywając emerytury i będzie to emerytura pozwalająca na realizowanie swoich największych pasji – czyli codziennego picia denaturatu czy wody brzozowej – nie wiem co jest większym rarytasem patoli, czy też może nie odniesiesz i Twoja rodzina zapamięta Cię wiszącego w piwnicy na rurze od centralnego ogrzewania, czy też może z racji molestowania seksualnego, którego doznałeś w dzieciństwie, skończysz w pierdlu za próby napastowania małoletnich, a współtowarzysze niedoli będą codziennie robili z Tobą to, co Ty próbowałeś z innymi, czy też może odniesiesz finansowy sukces pracując na Zachodzie na azbestach, jedząc najtańsze mrożonki, pracując po 16 godzin dziennie, mieszkając z Tobie podobnymi osobnikami w najtańszym mieszkaniu w arabskiej dzielnicy. To tylko kilka opcji, a ich zestawy można ze sobą łączyć – jak w McDonaldzie – więc na pewno będzie to życie ciekawe, a dla naukowców zajmujących się socjopatią – wręcz bogate. Nie jest jednak ważne co wybierzesz, bo jak zaznaczyłem na wstępie – szkoda mi Ciebie ponieważ właśnie doświadczasz powyższych „atrakcji” i być może nawet o tym nie wiesz, ale Ty już przegrałeś, a ta rysa była tylko niemym krzykiem tonącego człowieka. Jeżeli o tym nie wiedziałeś, a właśnie Ci to uświadomiłem – przepraszam. Pamiętaj, że tak naprawdę nie jesteśmy pyłkiem niesionym przez wiatr i do pewnego stopnia możemy kształtować swoją przyszłość. Jeżeli nawet doświadczasz tak trudnych prób jak te powyżej opisane, to nie znaczy że nie możesz się z tego wyrwać. Oczywiście, rysowanie ludziom lakieru Ci w tym nie pomoże. Weź się do pracy, ogarnij się, zrób coś ze swoim życiem i przestań tak nienawidzić każdego, który ma choć odrobinę od Ciebie lepiej – ponieważ w ten sposób nienawidzisz ogromnej większości świata… Naprawdę i Ty możesz mieć lepiej, zacznij tylko budować swoje życie, zamiast próbować psuć cudze. Gdybyś się jednak nie zdecydował na moją radę to, gdy znajdziesz się w końcu w położeniu które opisałem wyżej, wspomnij ten list i fakt, że miałeś szansę zmienić swoje życie i nie skorzystałeś z niej. Już teraz możesz sobie wyobrazić, jak się wtedy poczujesz. I to tyle. Na koniec powiem tylko: żegnaj – z rozmysłem nie piszę „do zobaczenia”. PS. Przyszło mi do głowy, że może jesteś tzw. „lokalnym patriotą” i niszczysz samochody, które mają rejestracje nie zaczynające się od GD. Gdańsk dochował się wspaniałego syna, wszyscy ludzie dzielnicy z pewnością są z Ciebie dumni, że pod osłoną nocy, chowając się w cieniu potrafisz wyjąć klucze i zarysować maskę tym złym „obcym”. Oczywiście prócz swojego patriotyzmu, z pewnością jednak także borykasz się z problemami opisanymi przeze mnie powyżej. Nie wyobrażam sobie, by normalny człowiek ze szczęśliwym życiem mógł posunąć się do takich zachowań. Gratulacje – wiedz, że nie jesteś sam, w ruderach na Orunii Dolnej widziałem wielu podobnych do Ciebie.
Często mawia się, że w piekle przy kotle z Polakami niepotrzebny jest diabeł. W naszym polskim kotle, jakby ktoś tylko chciał się wychylić lub wydostać, to reszta natychmiast ściągnie go z powrotem na dół. Diabeł może odpocząć, Polacy sami się nawzajem powykańczają. Niewątpliwie coś w tym trzeba zrobić, aby skłócić ze sobą Polaków? Nic. Absolutnie nic nie trzeba robić. Polacy zawsze sami sobie znajdą powód do sprzedawane na stacji? Jedni są za, drudzy absolutnie przeciw i już jest "dobry" powód do kłótni. Drzewo na osiedlu? Jedni są za, drudzy są przeciw i już jest powód do kłótni. Drzewo, ławka, hot-dog, sprzęt do ćwiczeń w parku, pies załatwiający się na trawnik - wszystko, dosłownie wszystko może wywołać w gronie Polaków awanturę i każdy, dosłownie każdy, powód jest dobry, aby pokłócić się, skłócić i niemal wywołać wojnę domową. Homoseksualizm? To już jest w ogóle temat-zapalnik. Kiedyś, jak jeszcze pracowałam, to w pokoju zeszło na temat gejów i lesbijek. Jedna dziewczyna była całkowicie za, popierała parady itp. Druga dziewczyna była absolutnie przeciw: wszystkich pedałów by rozstrzelała, powiesiła, potopiła i co kto chce. Wybuchła taka awantura, że nawet "cześć" przestały sobie mówić. Przez gejów. Czy naprawdę nie ma żadnych opcji pośrednich? Czy musi być tak, że gejów albo się uwielbia, wielbi, całkowicie popiera i wpada w zachwyt nad nimi albo chce się ich rozstrzelać i usunąć z powierzchni ziemi? Nie ma nic pomiędzy? Może po prostu wystarczyłoby zaakceptować ich istnienie, ale bez wpadania w zachwyt nad homoseksualizmem i bez zbędnego roztrząsania, czy to normalnie czy nie. Dla mnie może to być nienormalne, a dla geja jego gejostwo może być normalne i ok. Nawet, jeśli ja osobiście nie rozumiem, jak może chłop spółkować z chłopem, to nie znaczy, że będę z tego powodu kogokolwiek prześladować, wyśmiewać czy napiętnować. Ja nie rozumiem i nie uważam tego za normę, ale dla kogoś może być to normalne i niech sobie będzie. Niech każdy żyje, jak chce, jeśli nikogo tym nie krzywdzi. Trochę śmieszy mnie, gdy ktoś mówi, że geje zagrażają polskim katolickim rodzinom. Niby w jaki sposób? Uwodzą mężów czy co? Słaba chyba ta polska katolicka rodzina, jeżeli nawet gej jej - temat rzeka. Kiedy zaczęliśmy nosić maseczki, to do głowy mi nie przyszło, że są tacy, którym to przeszkadza i traktują noszenie kawałka materiału na twarzy jako zamach na ich wolność. Co ma wolność do noszenia maseczki? To może niech od razu chodzą nago, bo ogólnie ubieranie się odbiera wolność. Np. majtki - no kto to słyszał? Nie pozwalają miejscom intymnym swobodnie oddychać, a w dodatku niektóre wrzynają się w skórę. Zamach na wolność jak nic! Tylko niewolnik nosi kawałek materiału na dupie, wolny człowiek pozwala dupie swobodnie oddychać. Jak oni w ogóle skorelowali zwykłą maseczkę z niewolą czy totalitaryzmem? Jaką pokrętną logiką doszli do wnioski, że maseczka to zamach na ich wolność? Tego chyba nawet sami antymaseczkowcy nie wiedzą. Po prostu kolejny dobry powód do gównoburzy i do robienia na przekór. Polak uwielbia robić na przekór, nawet jeśli coś jest dla niego dobre. Każdy powód jest dobry do walki o wolność - nawet, jeżeli nikt tej wolności nie czemu ludziom aż tak przeszkadzają te maseczki i aż tak się przeciwko nim buntują? Przecież maseczka to nie jest nic złego. Ja mam nadzieję, że maseczki z nami już zostaną, również po epidemii. Jeżeli coś niewielkim kosztem pomaga ograniczać transmisję wirusów i bakterii przenoszonych drogą kropelkową, to jest to dobre i powinno zostać na problem leży w tym, że maseczki wprawdzie w pewnym stopniu pomagają chronić siebie przed zarażeniem, ale głównie pomagają chronić innych przed noszącym i jego wyziewami. Może o to właśnie chodzi? Polak to egoista i nie ma zamiaru myśleć o innych. Wręcz przeciwnie: "jak ja jestem chory, to niech inni też będą, czemu mają mieć lepiej i być zdrowi, wolni od wirusa?". Gdyby maseczki chroniły w 100% osobę noszącą, a otoczenia już nie, to Polacy bardzo chętnie by je nosili. Może to jest rozumowanie typu: "o, jak ja mam koronę, to niech sąsiad, ekspedientka i ta gruba baba w autobusie też mają! A co!". Podłe, ale takie typowo i wszczynanie awantur o byle co - najbardziej charakterystyczna polska cecha. W Japonii noszą maseczki od lat i nikomu to nie przeszkadza. Ale Polak to nie Japończyk: nad Polakiem trzeba stać z batem i kijem, bo inaczej będzie robić pod siebie, jeżeli ktoś wprowadzi zakaz sikania w majtki. Polak musi mieć nakaz prawny i groźbę wysokiej kary, w przeciwnym razie w życiu nie pomyśli o kimś innym niż on Polak z krwi i kości ma szablę w dłoni zawsze gotową do ataku. Prawdziwego Polaka atakują wszyscy: kobiety domagające się prawa do aborcji, właściciele psów, bezrobotni, zwolennicy eutanazji, LGBT, innowiercy, ekolodzy, socjaliści, lewacy, bezdzietni. Prawdziwego Polaka atakują maseczkami, przyłbicami, rękawiczkami, mydłem, środkami antybakteryjnymi, jak również hot-dogami na stacji, zakazem jazdy pod wpływem alkoholu, pasami bezpieczeństwa, ograniczeniem prędkości, nakazem jazdy rowerem po ścieżce rowerowej, czerwonymi światłami na pasach, zakazem palenia papierosów w miejscach publicznych, kodeksem pracy i ogólnie wszystkimi przepisami prawnymi, które nakazują uwzględnianie obecności innych ludzi w przestrzeni siedzę sobie na dworcu na ławce czekając na autobus, a tu nagle przysiada się jakaś baba i zaczyna obok mnie palić papierosa. Myślę sobie: jakie to typowo polskie. Czysty egoizm, skupienie tylko na sobie. To, że obok ktoś siedzi - nieważne; to, że prawo zabrania palenia na dworcach poza wyznaczonymi miejscami - nieważne. Jej się chce palić i będzie palić, a resztę ma gdzieś. Nie obchodzi jej, czy to komuś przeszkadza czy nie. Ważne, żeby jej było wygodnie. Ona jest ważna, reszta jest nieważna. Miałam podobne sytuacje na przystankach miejskich, ale to było przed zakazem palenia, choć i tak zawsze mnie takie samolubne zachowania irytowały. Samolubne i typowo polskie. Prawdziwy Polak z krwi i kości: samolubny, egoistyczny, skupiony tylko na sobie i czubku własnego nosa, narzucający innym swój światopogląd, kłótliwy, jeszcze w dodatku kapuś, donosiciel, denuncjator. W szkole nauczyciel coś przeoczy, że się ktoś spóźnił, że ściąga, że ktoś wcześniej wyszedł, że przepisał pracę domową - ale "życzliwy" kolega lub koleżanka nigdy nie przeoczy i zawsze na tę osobę doniesie. W pracy jest tak samo. Koleżanka słabiej sobie radzi lub czegoś nie dopatrzyła, więc cyk! Zaraz się napisze jakiś donosik do szefa w mailu. To jest takie naprawdę typowo polskie. Też miałam taką sytuację, że lubiłam koleżankę z pokoju, gadałyśmy normalnie i w ogóle, aż pewnego dnia przypadkiem okazało się, że ona w mailu napisała bardzo długi donos na mnie chyba ze wszystkim, co możliwe: dałam jej do poprawy, ale chyba nie poprawiła, a jeśli już, to nie od razu. Tutaj popełniła błąd, a w innym miejscu też. Ona ma takie doświadczenie, a tutaj taki błąd popełniła!... itp. itd. Ale dla mnie na co dzień przemiła i przesympatyczna. Cóż, to Polska właśnie. Mogła chociaż nie udawać, że mnie lubi, skoro już pisała na mnie donosy, bo to naprawdę cywilizacja, nasze zasady - czyli właściwie jaka ta cywilizacja jest i jakie są jej zasady? Zasada egoizmu? Zasada prześladowania każdego, kto chociaż trochę odróżnia się od ogółu? Zasada narzucania kobiecie, że ma urodzić chore dziecko, bo tak i już? Zasada narzucania wszystkim, że mają się zrzucać na Kościół nawet, jeśli go nie popierają? To są te zasady tzw. "naszej" cywilizacji? Trochę smutne te "ich" zasady. Piszę "ich", bo na pewno nie są one moje.
Tak właśnie powiedział Marszałek Józef Piłsudski o swoich rodakach. W tym tygodniu cała Polska obchodziła najważniejsze święto państwowe - Święto Niepodległości. 11 listopada 1918 roku po czterech latach wyniszczającej wojny i po 123 latach niewoli na mapę świata powróciła niepodległa Polska. Nawet nie umiem sobie wyobrazić radości i nadziei jaką mieli w sercu wszyscy, którzy mimo tego, że nigdy nie żyli w wolnym kraju, kochali go i chcieli żeby był właśnie ich krajem. Kiedyś to był dla mnie zwykły dzień taki, że można było przesiedzieć go przed telewizorem i w spokoju się poobijać. Rodzice nie zabierali mnie na żadne obchody. Nie specjalnie też sama się interesowałam. W latach '90 wydaje mi się ludzie byli tak oszołomieni tym, że komuna się rozpadła, że z jednej strony dławili się wolnością a z drugiej nie wiedzieli jaki ma teraz być ich cel, komu się teraz nie podporządkowywać. Dla wielu ważniejsze stało się kupowanie wszystkiego co się pojawiało niż np. rozmowa o tym co jest ważne w życiu. Ja mimo, że od dziecka byłam wychowywana w duchu patriotycznym... nie czułam, że to święto radości. Jeszcze ten paskudny listopad. Zimno, buro i jeszcze bez śniegu który by to zamaskował. Z czasem jednak gdy coraz bardziej interesowałam się bieżącą polityką, momentem w historii w jakim przyszło mi żyć, zaczęłam doceniać ten dzień i cały sens tego święta. Na studiach historycznych z powodu natłoku faktów, opinii i milionów książek oraz skryptów do przeczytania łatwo wpaść w pułapkę nie przejmowania się tym co nie leży w zakresie naszych badań. Nie zajmuje się historią Polski w XVIII wieku więc upadek Rzeczypospolitej to coś co musiałam wykuć. Nie piszę również o XIX wieku, czyli powstania, które upadły też raczej nie są dla mnie zbyt fascynujące. Później I Wojna Światowa to też nie moje bajka naukowa. Mamy już II RP, wojnę o granicę, powstania śląskie itd. Przelana krew za Lwów i Wilno. Studiując na Instytucie Historycznym nie mam czasu często zastanawiać się tamtą sytuacją polityczną, społeczną o gospodarczej nie mówiąc... Choć i tak zapewne robiłam to częściej niż normalny zjadacz chleba nie mający nic wspólnego z historią. Dwudziestolecie między wojenne to wystarczający czas by powstała Polska, a Polacy zorganizowali sobie nowe wspaniałe życie z wielkim awanturami i niesnaskami na szczycie władzy. Tacy bohaterowie jak Piłsudski czy Dmowski nie umieli zapanować nad narodem, który potrafi się bić do ostatniej kropli krwi ale nie umie żyć ze sobą w zgodzie. Wybuch II Wojny Światowej, tutaj wielka konspiracja, Polacy nie poddają się i walczą. Powstanie Warszawskie, klęska i upadek nadziei. Utrata kresów, przesiedlenia na tzw. Ziemie Odzyskane. O i to jest to czym ja się zajmuje i na czym się znam. Ale już zaraz mamy nie ten sam kraj, który był przed wojną tylko Polską Republikę Ludową i budowanie nowej robotniczej rzeczywistości. I ci Polacy, oni w tym systemie muszą jakoś funkcjonować. Indywidualne wojenne tragedie przechodzą w nowy świat i rodzą nowe dramaty. Przecież nie wszyscy byli od razu opozycjonistami, przecież wiemy to, że nasi dziadkowie i nasze babki byli tak stłamszeni wojną, że nie chcieli protestować, chcieli mieć święty spokój i pełne garnki. Wielu z nadzieją poddawało się systemowi, który obiecywał przecież sprawiedliwość klasową. Gorliwsi angażowali się i budowali nową Polskę. I tak to trwało nieprzerwanie do '89. I nastała wyczekana demokracja, ruszył z kopyta kapitalizm i okazało się, że w marzeniach było piękniej, uczciwiej. A jest rzeczywistość, z którą nie wszyscy umieją walczyć. Nastąpiła transformacja systemu ale nie było transformacji Polaków. Tego nie można zapewnić odpowiednimi ustawami. I ja mam szczęście, żyć w tej właśnie nowej-starej wolnej Polsce. Wykończonej wojnami, powstaniami, kłótniami o to czyja prawda jest "mojsza", kto ma rację w sprawie Anglików, Niemców czy Ruskich, albo kto jest patriotą a kto nie. Przecież Ci milicjanci z PRL czuli się stróżami prawa, czuli, że robią coś dla ojczyzny. Przecież oczywiste jest że nie wszyscy mieli przodków w AK, tak samo jak nie każdy wspierał Solidarność. I ja właśnie za to dziękuje, że "Rok 1984" Orwella to dla mnie abstrakcja. Dlatego chcę się cieszyć 11 listopada, bo nie jestem wystawiana na próbę tego czy oddam życie za to by przyszłym pokoleniom było lepiej. Nikt mnie nie germanizuje na siłę, nikt mnie nie przesłuchuje na siłę, nikt nie ma prawa mnie bić ani też zabronić mi mieć swojego zdania. Mogę sama poznać prawdę, mogę jej szukać i weryfikować, mogę ogłosić swoje zdanie na temat wszystkiego o czym myślę. Mogę pić coca-colę i podróżować po świecie. Mogę pracować i nie muszę się nikomu spowiadać dlaczego chodzę w nocy sama. Mam szczęście i doceniam je. Tylko przez to boli mnie bardzo, gdy inni nie doceniają tego co mają i jeszcze swoje zdanie narzucają innym siłą nie słuchając argumentów drugiej strony. Nie podoba mi się to, że od kilku lat ten dzień, cudowny i wyjątkowy jest pretekstem do marszów nie radości tylko nienawiści. Do burd i awantur z policją. Nie zgadzam się na nazywanie patriotami ludzi, który krzyczą, że nie mają wolności ale chowają własną twarz. Jestem oburzona, gdy w moim kraju atakuje się ambasadę jakiegokolwiek innego kraju. Nie po to przez te wszystkie lata nasi przodkowie wylewali krew, żeby teraz chuliganie mówili jak ma być. Mogę się nie zgadzać z rządzącymi politykami, mogę uważać premiera z wszystkimi ministrami za bandę debili, mogę nie podzielać zdania prezydenta, ale nie mogę ich nie szanować. Bo oni wygrali w legalnych wyborach, są przedstawicielami Polaków i nie mogę się na to obrażać jak pięciolatek, za to, że dostał nie tego cukierka, którego chciał. My Polacy, gdy nie mamy z kim walczyć nie mamy umiemy się cieszyć spokojem, tylko organizujemy sobie coraz większe piekło, takie Polsko-Polskie. Wszyscy się znamy na piłce nożnej, historii i każdy z nas najlepiej wie, jak rządzić wielkim krajem. Wydaje nam się, że jak będziemy głośniej krzyczeć to nasz zdanie będzie ważniejsze i silniejsze. Miałam napisać prosty post o tym, że ja już wiem, że warto jest świętować Dzień Niepodległości, a wyszedł mi długi monolog, który może być różnie odebrany przez Was. Opublikuje go, choć może w najbliższym czasie napiszę rozwinięcie każdego paragrafu w osobnych postach, żeby wyjaśnić jakie jest moje zdanie. Wszystko co wiem.
naród wspaniały tylko ludzie koszulka